sobota, 11 września 2010

Skala nałogowości...

Właśnie znalazłam taki tekst u Truskaveczki i nie mogłam się powstrzymać. Znalazłam u siebie kilka z wymienionych punktów...

Spowiedź nałogowca:

10 znaków, że jesteś uzależniona od robótek

1. Zawsze żałujesz, że właśnie nie dziergasz.
2. W twoim domu jest więcej włóczki niż jedzenia.
3. Kiedy idziesz do ulubionej chińskiej restauracji, pałeczki do ryżu kojarzą ci się z ulubionymi drutami nr 8.
4. Sprzedawcy w okolicznej pasmanterii wiedzą, jak masz na imię i jaki jest numer twojej karty kredytowej.
5. Masz zaczęte co najmniej 4 robótki.
6. Owce to chodzące swetry.
7. Sweter rozmówcy interesuje cię bardziej niż treść wypowiedzi.
8. Idziesz do sklepu ze swetrami i nic nie kupujesz, bo te same swetry zrobiłabyś sama i to lepiej.
9. Posiadasz przedmioty o dziwnych nazwach, takich jak licznik rzędów, agrafka dziewiarska i szydełko tunezyjskie.
10. Co najmniej pięć robótek umiałabyś zrobić z pamięci.


Ad 1. zawsze jak siedzę przy komputerze, czuje,z e powinnam coś innego robić niż klikać i żałuję szczerze, że nie da się jednocześnie pisać i dziergać.
Ad 2. tu jednak nie jest ze mną tak źle... jednak trochę więcej jedzenia mam.
Ad 3. w różnych miejscach takie rzeczy mi się kojarzą...
Ad 4. oj, tak... tylko te karty się nie zgadzają. Poczekam na taką pasmanterię, w której w ogóle można by było kartą płacić.
Ad 5. a tego punktu u mnie nie ma. Nie lubię robić kilku rzeczy jednocześnie..co najwyżej zaczynam coś i nie kończąc przechodzę do innej... potem o pierwszej zapominam i nie wracam, albo wracam, ale zmieniam wszystko.
Ad 6. ze szczególnym uwzględnieniem owiec z Kaszmiru :)))
Ad 7. TAK, TAK, TAK!
Ad 8. tu właściwie też nie mam problemu...nie wchodzę już do takich sklepów, chyba, ze na wystawie zobaczę coś ciekawego i wartego zapamiętania...
Ad 9. ...a do tego: grzybek, urządzenie do robienia sznurków, urządzenie do mierzenia grubości drutów z przelicznikiem cali na centymetry, itp...
Ad 10. ha! to też pewne.

W powyższej skali osiągam spokojnie 7/10.

Dodam jeszcze, że ostatni (wysoce ostry!) przypadek chorobowy u siebie, zanotowałam w czasie procesji w Boże Ciału, w czasie której oko zawiesiłam na pani, która miała na sobie cudnej urody szal i nijak nie mogłam dojść , ja w jaki sposób został on zrobiony. Śledziłam ją wytrwale, aż doznałam olśnienia!
Szal został zrobiony na widełkach.
Efekt jest taki, że po skonsultowaniu się z rodzicielką...mam w domu widełki i książkę na temat dziergania na widełkach!
Szkoda tylko, że - jak dotąd, czasu nie miałam na stworzenie czegoś na tym ustrojstwie...
Ale jeszcze przyjdzie taki moment, że dam radę.

3 komentarze:

  1. Ja jeszcze nie jestem nałogowym dziergaczem, ale niewiele mi brakuje... oj niewiele:))) Pozdrawiam!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. kobieto!! widełki mnie rozwaliły.. co to za cudo i jak wyglądają wytwory schodzące z widełek??!! magda0504:)

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest już zboczenie ;)!!!Ha ha ale tekst świetny!!!Jestem już tak samo powykręcana!!!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło jeśli pozostawisz ślad swojej obecności w postaci komentarza.