W ostatnią środę nie uczestniczyłam w zabawie Maknety - pasek boczny ponieważ się urlopowałam w cichym miejscu - Bieszczadach.
Fantastycznie było - cisza, spokój, brak internetu. Sama radość!
Oczywiście nie dało się nie robić na drutach, a na zdjęciu efekt niemal końcowy - szal z jedwabiu.
Nie mogłoby też się obyć bez ksiażki.
Tym razem to "Ballada o chaosiku" Wawrzyńca Prusky'ego.
Śmieszna książka na wakacyjne wyjazdy traktująca o wychowaniu małych dzieci z punktu widzenia ojca i co z tego wynika.
Autor książki w 2005 roku został nagrodzony jako blogger roku. TU można poczytać jego wpisy.
środa, 8 lipca 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ładny ten szal melanżowy,a może raczej cieniowany? Książki nie znam, ale z ciekawosci zajrzałam na wskazany blog i zamiast isć spać, to siedzę i czytam akórat o kocie...
OdpowiedzUsuńCzekam na publikację szala w całej okazałości
OdpowiedzUsuńBardzo fajny kolor, niedługo będę dziergać z podobnej włóczki :)
OdpowiedzUsuńA "Jędrne kaktusy" czytałaś? Blog Wawrzyńca był jednym z pierwszych, z którymi się zaprzyjaźniłam. Bardzo go lubię.
OdpowiedzUsuńJedwab i Bieszczady to bardzo przyjemna kombinacja :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie też po górskim dzierganiu :) Tyle, że Karkonoskim. Szal pięknie się zapowiada!
OdpowiedzUsuńRobótka na zdjęciu wygląda bardzo milaśnie :) Szal zapowiada się cudny.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę urlopu ;)
Pozdrawiam
Śliczny kolor.
OdpowiedzUsuń