A ja jakoś zajrzałam sobie do jednej z szuflad i koraliki na mnie popatrzyły. Trzeba było się nimi zająć. I w ten sposób powstały kolczyki i bransoletki.
Perły na łańcuszku.
I włochate koraliki, któe u mnie leżały co najmniej 4 lata.
I takie tam...
A mój małżonek zdołał zrobić jednego kolczyka dla mnie. Na drugiego czekam :)
Dziękuję za odweidziny i komentarze.
Que Sabe, ten brąz jest bardziej brązowy, zdjęcie przekłamuje.
t- renia, dziękuję, wzajemnie!
Lubię takie ozdoby i dopinguję twojego męża! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńSliczne, na każdą okazję jak znalazł, nie tylko na Sylwerstra. Sliczne te branzoletki. Pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńNajbardziej podobają mi sie na słoniu. Super pomysl i cudowne branzoletki. Pozdrowienia Beata
OdpowiedzUsuń