Post w ramach zabawy u Maknety - pasek boczny.
Dziś późno piszę więc będzie krótko.
Dzierga się tunika w białym jedwabiu z poprzedniego posta. Tuż, tuż będę kończyć bo termin goni.
Czytanie: Ludmiła Piasecka "52 tygodnie". Mam mieszane uczucia. nie będę opisywać treści, bo zaczyna się standardowo - znudzona dotychczasowym życiem kobieta w obliczu nadchodzących urodzin (35), postanawia zmienić swoje życie. W ciągu kolejnych 52 tygodni ma zrobić coś innego, żeby wyrwać się ze swojego nudnego życia.
Niby obiecujące. Niestety, książka w moim przekonaniu to ani poradnik ani fabuła. Coś pomiędzy. Dla mnie jest to książka nieciekawa, trochę stylizowana na język poetycki. Chaos. A do tego "kwiatek" w postaci powtarzającego się wyrażenia "rodzinny ludek", jakby nie można było napisać, np. dzieci, rodzeństwo, czy po prostu - córka, syn, mąż.
W opisie na obwolucie brzmi dumnie hasło: "...początek zmian, które mają poprawić jakość życia. Mogą się one stać inspiracją także dla czytelniczek, które pragną czegoś więcej niż tylko bycia trybikiem w m wchanizmie codzienności."
Mnie po 60 stronach przeszła ochota na czytanie dalszych rozdziałów.
środa, 2 września 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czasem tak bywa, ze już po kilku stronach wiemy, ze ta książka nie dla nas...nie warto sie męczyć...tyle ich jest do przeczytania...
OdpowiedzUsuńRzeczywiscie zapowiada sie obiecujaco, to byla by fajna historia milosna, ale chyba nie o to chodzilo autorowi tej ksiazki. Pozdrawiam serdecznie Beata
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tuniki. Pokaż więcej!
OdpowiedzUsuńMoże właśnie o to chodzi w tej książce, żeby ją w pewnym momencie odłożyć i wziąć się za siebie?
OdpowiedzUsuńTunika fajnie się zapowiada.
OdpowiedzUsuńJa też bym zobaczyła tunikę, a co ze sweterkiem dziecięcia ? Czasem się trafia na książki o"dziwnej"treści, które nie dają się przeczytać, lepiej wtedy taką odłóżyć i wziąć inną :)
OdpowiedzUsuń