Dwa tygodnie temu pewien pan zapytał mnie, czy byłabym zainteresowana gazetkami robótkowymi? No, ba!
Kto by nie był?
No i dostałam coś koło 20 różnych gazetek w tym "Sandra", "Verena", "Stick & Schick" z lat '90, a do tego 4 książki, z czego jedna w języku czeskim z 1977 roku, a pozostałe to polskie wydania z lat '60. Rarytasiki.
Jestem maniaczką posiadania papierowych wydań gazet i książek z lat 50-70.
Obecnych nie kupuję w ogóle. Kto kupuje ten chyba wie, dlaczego.
A drugie szczęście spotkało mnie od znajomej - włóczki. Co prawda po jednym moteczku ale za to jakość super. Jest tam i moher z jedwabiem i merynosik i wełna angielska i jeszcze coś co przypomina angorę.
Do tego znane mi doskonale: 4 motki "Baby Bamboo" Sirdara w letnich kolorkach, a dodatkowe 4 motki już lecą do mnie z amiQsa. A na koniec jeden motek Sublime "Extra Fine Merino Wool dk".
Zdjęcie przekłamane kolorystycznie, niestety.
Przyda się!
A w ramach akcji wspólne czytanie i dzierganie z Maknetą...
nadal "Major" Marcina Ciszewskiego.
Po różnych szaleńczych zmianach miejsc, akcja ustabilizowała się w czasie powstania w getcie warszawskim. Jestem ciekawa, co będzie dalej.
Dobrze się czyta, jestem w połowie książki.
Dziękuję za komentarze i odwiedziny.
O kurczę, ale super prezenty - szczególnie te gazetki i książki! Zazdrość mnie normalnie zżera ;)
OdpowiedzUsuńJa też mam w domu takie gazetkowe starocie - szczególnie "sztriki":)
OdpowiedzUsuńDziś to się publikuje i patentuje wzory, które kiedyś były ogólnodostępne. Z szacunkiem dla projektantów, ale czasem mnie to śmieszy:)
Ale wspaniałe prezenty! I jaka cudowna ilość! Włóczki - cudne, ale gazetki - to prawdziwa kopalnia wzorów :) Ja też mam kilka numerów historycznych już Sztrików :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Asia
Bardzo fajne prezenty - z motków każdy włóczkomaniak by się ucieszył :) A stare wydawnictwa robótkowe rzeczywiście mają w sobie coś magicznego, nawet jeśli są w nich siermiężne czarno-białe zdjęcia, na których prawie każdy wzór wygląda tak samo :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Jeju, ale zazdroszcze...
OdpowiedzUsuńNo takich znajomych daj nam Panie! że o włóczkach nie wspomnę :) miłego dziergania!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście Ci się poszczęściło, tylko pozazdrościć :-)
OdpowiedzUsuńJa to bym mogła pod choinkę taki prezent dostać i pewnie byłabym z niego bardziej zadowolona niż z tych tradycyjnych, oklepanych pomysłów.
OdpowiedzUsuńObecnie gazetki z robótkami może i są bardziej kolorowe, ale często powtarzają się te same wzory i fasony, ba nawet czasem wrzucają modele, które już były.
Pozdrawiam Dorota
Tyle cudnych źródeł inspiracji. Mogłabym je przeglądać w nieskończoność.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim zazdroszczę, to się nazywa mieć szczęście. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńTeż bym mlaskała :) Cudowności.
OdpowiedzUsuńJa też ostatnio nabyłam 12 gazetek z hafcikami:) Nic tak nie cieszy jak ich przeglądanie i wybieranie kolejnych wzorków:)
OdpowiedzUsuń